Według dyrektora generalnego spółki spożywczej Agrofert Holding Andreja Babisa jest konieczne oznaczać mięso z zagranicy flagami poszczególnych krajów. Babisa martwi, iż klient czeski nie wie, jakie mięso kupuje. „Chcemy, żeby klient wiedział, z którego kraju jest żywność, którą kupuje” powiedział podczas Retail Summitu, którego tematem była świeżość żywności.
„Chcemy, żeby Republika Czeska wprowadziła jednakowe reguły, jak Węgry, o ile chodzi o import mięsa z zagranicy oraz żeby każdy dowóz żywności został zgłoszony do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. Chcemy również wiedzieć, z czego obca żywność została wyprodukowana.” wezwał Babis Ministerwstwo Rolnictwa Dowóz mięsa oraz zdolność konkurencyjna rolników czeskich w porównaniu z zagranicznymi było tematem numer jeden do dyskusji. Odpowiedź podał Pavel Bohatec, Dyrektor Sekcji Produkcji Żywnościowej Ministerstwa Rolnictwa. „W urzędzie dla żywności postanowienie to zostało przygotowane z inicjatywy przedsiębiorców już na końcu roku, teraz pozostaje to już na rządzie. Minister Rolnictwa Ivan Fuksa według Bohatca wspiera oznaczanie pochodzenia żywności. „Czesi sprzedają kurczak do Polski za 22 koron, a po uboju wraca do Czech za 26 koron. Bowiem w Polsce ma rolnictwo znaczenie polityczne. Tylko na Słowacji i w Czechach to tak nie działa“ kontynuuje Babis krytyke. Właściciel Piekarni Jiri Blaha, który również uczestniczył w dyskusji, poleca, żeby z żywności dowożonej z zagranicy płacono cło. „Chodzimy stale w kółko jednakowego problemu. O ile chcesz tutaj dowozić żywność, zapłać cło, my przeprowadzimy kontrolę i nie będzie konieczne wspierać wywóz“ powiedział Blaha. Przybliżona dyskusja przebiegała podczas Detail Summitu w lutym, gdzie Babis powiedzial, iż polskie kurczaki niszczą rolnictwo czeskie.
4. 4. 2011
Autor: Zdeňka Rójová